„Władca pierścieni: Pierścienie władzy” to amerykański serial fantasy. Fabułę produkcji oparto na powieści Władca Pierścieni, a także pozostałych dziełach J. R. R. Tolkiena m.in. Silmarillionie.
Pracę nad serialem prowadzili J.D Payne i Patrick McKay a całość została sfinansowana przez potentata streamingowego Prime Video, który należy do Amazona. Akcja rozgrywa się w Drugiej Erze Śródziemia, czyli tysiące lat przed znanymi już widzom wydarzeniami z „Hobbita” czy trylogii „Władca Pierścieni”. Oprócz Amazon Studios, nad projektem pracowały Harper Collin i New Line Cinema. Całość odbyła się w porozumieniu z Tolkien Estate. Jak serial został przyjęty przez krytyków i widzów?
Przypatrując się opiniom recenzentów, warto oddzielić odbiorcę europejskiego od amerykańskiego. Oceny tych dwóch grup znacznie się od siebie różnią. Wystarczy wziąć pod uwagę ratingi serialu na portalu Filmweb.pl i IMDB, gwoli ścisłości należącego do samego Amazona. W pierwszym przypadku ocena to 4.7/10 a w drugim 7/10.
Jednym z najpopularniejszych komentarzy w sekcji recenzji jest publikacja użytkownika „MarkoMistrz”. Zdobyła ponad 300 polubień i ocenia dzieło Amazona na 1 w 10-stopniowej skali. Na jakie wady serialu zwracają uwagę użytkownicy?
Zauważa się, że wiele postaci nie pasuje do swoich ról i twórcy nie trzymają się chronologii stworzonej przez Tolkiena. Pojawiają się również bohaterowie, których w ogóle nie było w powieściach pisarza. Są to np. wędrowcy w pierwszym odcinku, którzy mają na plecach poroże przypominające skrzydła.
Powodem, dla którego oceny IMDB wynoszą 7/10 jest to, że odbiorcy nie nastawiali się na serial, który będzie wiernym odwzorowaniem materiału źródłowego. Amerykańscy odbiorcy cenią dzieło za znakomite efekty specjalne, ciekawie rozwijającą się fabułę, a także sposób prowadzenia poszczególnych postaci. Dobre oceny zbiera chociażby walka Galadrieli ze śnieżnym trollem, czy sposób przedstawienia elfów oraz wątki romantyczne.
Odmienne reakcje dotyczące serialu są prawdopodobnie spowodowane tym, że w sekcjach komentarzy, ale także i zwykłych dyskusjach towarzyskich spotkały się dwie grupy.
Pierwsza to osoby, które znają twórczość literacką Tolkiena i były nastawione na wierne odwzorowanie świata przedstawionego z książek.
Z kolei drugą grupę stanowią odbiorcy, którzy oceniają serial stricte pod kątem wartkości akcji, efektów specjalnych czy przedstawienia świata znanego głównie z filmów „Hobbit” lub „Władca Pierścieni” w nowy sposób.
Wydaje się, że twórcy ostatnio emitowanych seriali znowu, mówiąc kolokwialnie, poszli na łatwiznę i być może celowo wywołują kontrowersje. W książkach Tolkiena nie brakuje wątków do rozwinięcia, które same w sobie są ciekawe.
Przykładem może być to, że nie trzeba wywoływać kontrowersji, tworząc elfy o czarnym kolorze skóry. W książkach są przecież opisane południowe ludy, zamieszkujące cieplejsze części Śródziemia, takie jak Harad Bliski czy Daleki.
Obudowanie tego ciekawą historią, a nawet stworzenie nowych postaci, których istnienie współgrałoby ze specyfiką uniwersum Tolkiena, stanowiłoby ciekawe odświeżenie historii Śródziemia i nie wywołałoby tak gorącej dyskusji. Filmowa trylogia „Władcy Pierścieni” dobitnie pokazała, że świat tolkienowski jest na tyle interesujący sam w sobie.
Zdj. główne: Thibault Penin/unsplash.com